Współczesny Hogwart

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


    Gwendolyn Laurence

    Gwendolyn Laurence
    Gwendolyn Laurence


    Liczba postów : 305
    Płeć : Female

    Gwendolyn Laurence Empty Gwendolyn Laurence

    Pisanie by Gwendolyn Laurence Wto Lip 26, 2011 6:09 pm

    Gwendolyn Laurence

    1. Imię (imiona): Gwendolyn Rowan
    2. Nazwisko: Laurence
    3. Data urodzenia : 12 grudnia 1995
    4. Czystość krwi: czysta
    5. Dom: Slytherin
    6. Rok nauki: V
    7. Przedmioty: obowiązkowe + starożytne runy i wróżbiarstwo
    8. Miejsce zamieszkania: Laytown, Irlandia; rodzinna rezydencja
    9. Rodzina: Rowan Vincent Laurence - ojciec Gwendolyn, głowa szlacheckiego rodu Laurence. Aktualnie zajmuje się utrzymywaniem olbrzymów na ich terytoriach, co polega głównie na siedzeniu na tyłku w górach i czekanie na zmianę. Lepiej nie nazywać go stróżem leśnym bo się może wściec. Jest uważany za wzór wszelakich cnót, każdy w rodzinie wychwala jego imię. Każdy chciałby być taki jak on.
    Ritha Milicenta Laurence z domu Burke - matka Gwendolyn. Miła i pracowita kobieta oddana mężowi. Stara się wychować dzieci w jak najlepszy sposób. Jest raczej traktowana jako służąca niż jako matka, bo jednak nie posiada w sobie krwi Laurence.
    Gilderoy Gofryt Laurence - najstarszy z synów Rowana, ukochany brat Gwendolyn. Skończył Hogwart dwa lata temu i aktualnie wyjechał w poszukiwaniu przygód. Podobno pracuje nad swoją książką.
    Lambert Vincent Laurence - kolejny starszy brat Gwendolyn. Jest na ostatnim roku w Hogwarcie.
    Robynne Ritha Laurence - starsza siostra Gwen, na szóstym roku.
    Liczne kuzynostwo mieszkające z nią w rezydencji w Irlandii
    10. Wygląd: Tak jak zapisano w najstarszej księdze rodu Laurence, tak jak nakazał ich praprapraprapradziad Vincent III Laurence, ten kto nie urodzi się z odpowiednimi cechami wyglądu Laurence'ów jest z góry skazany na wygnanie, śmierć lub inne tego rodzaju przyjemności. Prawdziwy Laurence powinien mieć piękne blond loki, które idealnie wyglądają na tle błękitnego nieba. Prawdziwy Laurence powinien mieć jasno niebieskie oczy, z długimi jasnymi rzęsami. Powinien mieć jasną skórę, której nie zdobią żadne obrzydliwe znamiona. I przede wszystkim Laurence powinien mieć idealnie białe zęby, by móc je ukazywać światu czarodziejów. Bo każdy Laurence jest skazany na sukces. Gwendolyn spełnia dokładnie wszystkie wymienione wyżej wymogi, co czyni ją idealną kobietą mającą przynieść dumę dla rodu. No prawie. Jedyny szkopuł w jej wyglądzie, który obsesyjnie próbuje ukryć to piegi. Cholerne PIEGI! Każdy najmniejszy znaczek na jej twarzy przynosi jej wstyd. Bo czy może być większe poniżenie niż takie wynaturzenie widoczne na TWARZY? Nie sądzę.
    Nieustannie dba o swoje włosy, które są jej dumą. Gdy podczas pewnych zajęć eliksirów doszło do niezbyt miłego wypadku, podczas którego utraciła znaczną ilość włosów myślała, że się zapłacze na śmierć. Ale później uznała, że w półdługich włosach wygląda równie uroczo co w długich. Zazwyczaj zakłada na nie opaskę, bądź uczepia rzucające się w oczy kokardki. Ubiera się dosyć... Drogo. To najlepsze określenie. Zawsze nienagannie i tak by reszta jej zazdrościła. Uwielbia obwieszać się ozdóbkami typu perły, czy złote kolczyki.
    Gdy się złości marszczy śmiesznie nos, gdy czegoś chce potrafi wzbudzić współczucie samym spojrzeniem, gdy nie wie co zrobić nieustannie wzrusza ramionami, a gdy jest jej smutno nie daje tego po sobie poznać zakładając maskę obojętności.
    11. Charakter: Gwendolyn to osoba, która zgromadziła w sobie tak wiele pięknych cech, że tylko czekać, aż pewnego dnia jej delikatna skorupka w postaci ciała, wybuchnie, by wyrzucić to wszystko na cały świat i udoskonalić te parszywe ścierwa co każą siebie nazywać ludźmi. Albo czarodziejami! Toż to nieprawdopodobne by ktokolwiek poza rodami czystej krwi tak bezkarnie łaził sobie po świecie, gdy takie wspaniałe osoby jak Gwendolyn przez niesprawiedliwość losu nie mogą dostać tego co chcą. Wracając jednak do tych pięknych cech. Wystarczy tylko ładnie poprosić Gwen by opowiedziała coś o sobie, na jednym wydechu wymieniłaby wam wszystko co tylko jest możliwe, nie bacząc na okoliczności, czy to że ktoś niezbyt bardzo chce jej słuchać. Bo mówienie całej prawdy, tylko prawdy jest jedną z głównych dywiz rodziny Laurence. Tyle że w tej dywizie jest jedno małe ale, Laurencowie mówią taką prawdę jak im pasuje, czyli to co oni uznają za prawdę. Inni mogą im wytykać, że zmyślają, że kręcą, ale oni stoją twardo przy swoim zdaniu. Gwendolyn tak samo. Jej zdaniem nie należy do osób idealnych, ale to nie zmienia faktu, że jest taka inteligentna, mądra, lojalna, sprytna, rozważna, odważna, poważna, grzeczna, uczciwa, troskliwa, pomocna, samodzielna, niewinna, zaradna, przyjazna, opiekuńcza, honorowa (to wszystko to przesada). Naprawdę trudno, trudno odnaleźć drugą taką jak ona. Jaki stosunek ma Gwen do swojej rodziny? Oczywiście, że ją kocha. Uważa swojego ojca za najcudowniejsze stworzenie na świecie, wzór do naśladowania, ideał, idola, choć widziała go w swoim życiu z parę naście razy. Zbyt zajęty jest pracą. Matka to jej ostoja, rodzeństwo najmilsi przyjaciele. Naprawdę! Ta rodzina jest cudowna! Gwendolyn jest niemal idealną młodą panną. Nie myśli o chłopcach, nie ma głowy do imprez. Do szkoły chodzi jedynie po to by poszerzyć swoją wiedzę, by zaprezentować się z jak najlepszej strony. Raczej nie powiem, że jest wielką fanką nauki, książek i tej całej reszty. Ale samozaparcia ma na tyle dużo by wykorzystać swój spryt i podstępem zdobyć jak najlepszą ocenę. By potem matka przysłała jej wysławiającego ją w niebiosa list i mogła się nim chwalić przed koleżankami. Bo Gwendolyn niesamowicie dba o swoją reputację, stara się by każdy ją znał, każdy chciał naśladować, każdy kochał ją ponad życie. Ma kółeczko swoich oddanych fanek, które są na każde jaj skinięcie palcem. Zazwyczaj owe fanki są pierwszoroczniakami, ale nie Gwen nie narzeka.
    Niestety, każda osoba posiada jakieś wady. Nie jest to w tym przypadku pycha, w końcu skromność to czwarte imię Gwendolyn. Wadą i okropnym zwyczajem tej młodej panny jest to, że po pewnym cudownym przysmaku zamienia się ona w diabła. Dosłownie. nawet po jednej kostce czekolady zaczyna ją roznosić energia, wszędzie jej pełno, wszędzie słychać jej drażniący chichot, nie można się jej pozbyć jak już się przyczepi. Normalnie wariatka. Dlatego mój młody czytelniku, jeśli nie chcesz poznać gorszej strony Gwendolyn (bo taka istnieje!) to postaraj się lepiej trzymać z daleka od niej czekoladę.
    12. Historia postaci: Ród Laurence'ów jest wielki i znany (głownie przez nich samych, bo raczej nikt ich nie kojarzy). Ów ród został zapoczątkowany przez Vincentego I, znanego i cenionego mistrza eliksirów, który dorobił się niemałej fortuny zapewniającej życie w dostatku przez długie, długie lata. I owszem tak było. Trzy następne pokolenia Laurence'ów nie musiały ani trochę pracować, nie obchodziło ich jakiekolwiek zajęcie, tylko bale, wystawy, pokazywanie się między ludźmi. Zyskali jako takie uznanie pośród rodów czystej krwi, więc Vincent Pierwszy postanowił sporządzić księgę z przykazaniami, które każdy Laurence powinien przestrzegać. Niestety pokolenie Vincentego III było ostatnim pokoleniem żyjącym w luksucie, do czasy gdy na świat przyszedł Gofryd II. Och, Gofryd... Ile to o tobie pieśni powstało po twojej śmierci, ile poematów, ile bajek opowiedziano małym laurenciątkom do poduszki o twojej osobie. Mianowicie Gofryd II był wybawieniem od życia w nędzy, światełkiem w tunelu dla wszystkich jego krewnych. A czym zajmował się Gofryd? Cóż... Był odkrywcą niezliczonej ilości niesamowitych zaklęć kulinarnych, które opatentował i zyskał fortunę. Fortunę, która była w stanie utrzymać rodzinę zapewniając jej życie w dostatku, aż do czasów Rowena IV, ojca naszej Gwendolyn. Za czasów Rowana jedynym ważnym i cennym obiektem jaki posiadali był ich cudowny dworek w Irlandii. Ich duma. No dobra, nie był wcale taki cudowny, połowa tego dworku była aktualnie w rozsypce i nie było środków by to naprawić. Tak więc z bezapelacyjnie możemy uznać, że rodzina Laurence'ów mimo swojej sławy, mimo sposobu w jaki żyła, mimo ich charakterów była w zasadzie biedną rodziną (skupiając się na tym ile miała i ile wydawała). Ale widać to było dopiero po bliższym przyjrzeniu się. Bo nawet jeśli jakakolwiek panienka z tego domu miała wybrać pomiędzy posiłkami dla całej rodziny na cały tydzień, a piękną nową suknią wyjściową, to i tak wybrała by to drugie. Nieważne jak bardzo jest się głodnym, trzeba zawsze ładnie wyglądać, idealnie się prezentować. Ale dość już o takiej ogólnej historii, przejdźmy do samej Gwendolyn.
    Ta młoda panna przyszła na świat jako czwarta i najmłodsza. I jak w większości takich przypadków była oczkiem w głowie wszystkich domowników. Dopiero gdy na świat przyszła jej kuzynka Sara odrobinę się to zmieniło, ale to mało ważne, bo Sara urodziła się gdy Gwen już była na trzecim roku w Hogwarcie. Dzieciństwo blondyneczki z pozoru było usiane różami, bawiła się pięknymi lalkami (gdy przyjeżdżała w odwiedziny do domów innych szlachetnych rodów czystej krwi), miała najpiękniejsze ubranka (gdy matka coś u kogoś podpatrzyła i sama to uszyła) i kompletnie nic nie musiała pracować. W rodzinie Laurence'ów pracowali jedynie ci, którzy dołączyli do niej poprzez małżeństwo. No i głowy rodu. Tak jak ojciec Gwendolyn, po którym dziewczynka dostała drugie imię.
    Przyspieszymy trochę. Tak więc w wieku jedenastu lat dostała list z Hogwartu, jak i całe pozostałe rodzeństwo trafiła do domu o rodzinnych barwach. Na wejściu pokazała na co ją stać i gdzie jest jej miejsce, a gdzie miejsce innych, zyskując sobie tym samym wielu wrogów jak i fanów. Niestety żadnych przyjaciół. Ale kto by nad tym rozpaczał.


      Obecny czas to Pon Maj 20, 2024 10:34 pm