4 posters
niebo
Bunny Breckenridge- Administrator
- Liczba postów : 979
Płeć :
- Post n°2
Re: niebo
Nie myślała o tym, czy będzie miała kłopoty, czy nie, ani czy ktokolwiek zauważy, że zniknęła. Bo ani się obejrzała, i nagle znalazła się gdzieś indziej. Nad jej głową nie lewitowały dyniowe lampiony, obok nie było zniszczonych i pokrytych pajęczyną schodów. Papierosa musiała upuścić już w chacie, bo stojąc tam, gdzie stała, nie miała go już w dłoni.
Nie był to jej pierwszy raz, kiedy się z kimś teleportowała, jednak to obrzydliwie śliskie uczucie w jej żołądku było dla niej zaskoczeniem. Początkowo ją zemdliło, ale wszystko jej przeszło, gdy podniosła głowę i spojrzała przed siebie. Przed nią rozciągał się jeden z najwspanialszych widoków jej życia. Na moment wstrzymała oddech, a chwilę później obróciła się w stronę Iana z wyrazem zachwytu na twarzy.
- Tu jest niesamowicie - powiedziała z uśmiechem.
Nie był to jej pierwszy raz, kiedy się z kimś teleportowała, jednak to obrzydliwie śliskie uczucie w jej żołądku było dla niej zaskoczeniem. Początkowo ją zemdliło, ale wszystko jej przeszło, gdy podniosła głowę i spojrzała przed siebie. Przed nią rozciągał się jeden z najwspanialszych widoków jej życia. Na moment wstrzymała oddech, a chwilę później obróciła się w stronę Iana z wyrazem zachwytu na twarzy.
- Tu jest niesamowicie - powiedziała z uśmiechem.
Ian Monaghan- Liczba postów : 550
Płeć :
- Post n°3
Re: niebo
Nie będzie ponosiła żadnych konsekwencji tego wieczoru – o pierwszej na powrót może znaleźć się we Wrzeszczącej Chacie, a nieobecność, nawet jeśli zauważona, przejdzie bez echa. Nie będzie jej tego mówił, nie potrzebowała błądzić myślami setki mil stąd, podczas gdy pod stopami rozpościerał się Londyn.
Puścił jej dłoń i wzrokiem ogarnął przestrzeń wokół siebie; wewnątrz penthouse’u panowała ciemność. Skupił spojrzenie na Bunny i czekał, aż odwróci się w jego kierunku.
- Przegapiłaś zachód słońca – ocenił, patrząc na miliony pozapalanych świateł w pozostałych wieżowcach. – Mogę tylko pokazać ci, w którym miejscu się chowa, ale to nie to samo. Napijesz się czegoś?
Puścił jej dłoń i wzrokiem ogarnął przestrzeń wokół siebie; wewnątrz penthouse’u panowała ciemność. Skupił spojrzenie na Bunny i czekał, aż odwróci się w jego kierunku.
- Przegapiłaś zachód słońca – ocenił, patrząc na miliony pozapalanych świateł w pozostałych wieżowcach. – Mogę tylko pokazać ci, w którym miejscu się chowa, ale to nie to samo. Napijesz się czegoś?
Bunny Breckenridge- Administrator
- Liczba postów : 979
Płeć :
- Post n°4
Re: niebo
Dobrze tak czasem móc zrobić coś bez konsekwencji. W Hogwarcie tak nie było, tam ciągle czyhały na nią jakieś ograniczenia, a to nałożone przez regulamin, innym razem przez znajomych. Uśmiechnęła się pod nosem i jeszcze raz spojrzała na panoramę miasta przed sobą.
- To musi być niesamowite, budzić się lub zasypiać i mieć przed oczami taki widok - mówi, wodząc wzrokiem po wszystkich tych budynkach i światłach. - Chyba jednak bałabym się, że kiedyś mi się znudzi - dodaje, odwracając się do Iana. Patrzy krótko w jego oczy i kiwa głową. - Pokaż mi i tak - prosi, uśmiechając się ładnie. - Tak, w sumie tak - ale z wyborem już pozostawia mu wolną rękę.
- To musi być niesamowite, budzić się lub zasypiać i mieć przed oczami taki widok - mówi, wodząc wzrokiem po wszystkich tych budynkach i światłach. - Chyba jednak bałabym się, że kiedyś mi się znudzi - dodaje, odwracając się do Iana. Patrzy krótko w jego oczy i kiwa głową. - Pokaż mi i tak - prosi, uśmiechając się ładnie. - Tak, w sumie tak - ale z wyborem już pozostawia mu wolną rękę.
Ian Monaghan- Liczba postów : 550
Płeć :
- Post n°5
Re: niebo
Hogwart zawsze był etapem przejściowym, nigdy czymś, do czego dążył przez cały czas, drobne konkurencje i zdobywanie wyższych ocen – to zaraz minie. Jego piersi nie zdobiła odznaka prefekta, patrzył na Harvina i śmiał się z hipokryzji wszystkich wokół, ale nie zabierał głosu. Wolał milczeć i obserwować, nigdy nie był tym, którzy wołają o uwagę, aplauz i oklaski zbierał jedynie przypadkiem, wraz z szeptem własnego imienia i oczami wodzącymi za nim po korytarzach.
- Jeśli nie zaryzykujesz, nigdy się nie dowiesz – powiedział lekko zachrypniętym tonem, w jednej chwili pozbawiając się równie jasnej karnacji i czarnych wręcz oczu, które na powrót wróciły do swej naturalnej barwy. – Zaraz wracam.
Uśmiechnął się i zniknął za przeszklonymi drzwiami, zapalił światło i skierował do barku, z którego – bez chwili wahania – wyciągnął butelkę szampana. Nie potrzebował upijać Bunny, alkohol mógł jedynie przyjemnie krążyć we krwi, być dodatkiem do papierosa i rozmowy. Po drodze sięgnął po dwa kieliszki, butelkę z hukiem otworzył dopiero na dachu. Rozlał alkohol do dwóch naczyń, jedno podał Gryfonce i dopiero wtedy odezwał.
- Widzisz ten przekaźnik? – spytał, wskazując wolną ręką gdzieś nad horyzontem. Widząc jednak, że błądzi wzrokiem, położył dłoń na jej ramieniu, obracając lekko i nakierowując w odpowiednią stronę. Czując zimno jej skóry, zanim zdążyła się odezwać, odsunął się i zdjął marynarkę, przykrywając nią ramiona Bunny. – Jeśli nie wystarczy, mogę przynieść koc. – Uniósł lekko kącik ust, za nim zaś – kieliszek.
- Jeśli nie zaryzykujesz, nigdy się nie dowiesz – powiedział lekko zachrypniętym tonem, w jednej chwili pozbawiając się równie jasnej karnacji i czarnych wręcz oczu, które na powrót wróciły do swej naturalnej barwy. – Zaraz wracam.
Uśmiechnął się i zniknął za przeszklonymi drzwiami, zapalił światło i skierował do barku, z którego – bez chwili wahania – wyciągnął butelkę szampana. Nie potrzebował upijać Bunny, alkohol mógł jedynie przyjemnie krążyć we krwi, być dodatkiem do papierosa i rozmowy. Po drodze sięgnął po dwa kieliszki, butelkę z hukiem otworzył dopiero na dachu. Rozlał alkohol do dwóch naczyń, jedno podał Gryfonce i dopiero wtedy odezwał.
- Widzisz ten przekaźnik? – spytał, wskazując wolną ręką gdzieś nad horyzontem. Widząc jednak, że błądzi wzrokiem, położył dłoń na jej ramieniu, obracając lekko i nakierowując w odpowiednią stronę. Czując zimno jej skóry, zanim zdążyła się odezwać, odsunął się i zdjął marynarkę, przykrywając nią ramiona Bunny. – Jeśli nie wystarczy, mogę przynieść koc. – Uniósł lekko kącik ust, za nim zaś – kieliszek.
Bunny Breckenridge- Administrator
- Liczba postów : 979
Płeć :
- Post n°6
Re: niebo
Czasem i ona czuła się hipokrytką, nosząc na piersi odznakę prefekta, który przez swą definicję winien być przykładem do naśladowania. A ona była jedną z tych osób, która wolała nie przekraczać pewnych barier, co nie oznacza równocześnie, że wcale tego nie robiła. Również nie szukała poklasku wśród rówieśników, niespecjalnie chciała brylować w towarzystwie, a jeśli ktoś kiedyś jej zaklaskał, zapewne również był to zwykły przypadek. Choć przypadków ponoć nie ma.
Kiwa tylko głową, wciąż przyglądając się panoramie miasta, która rozpościerała się pod jej stopami. Ciekawe jak to jest, gdy o poranku wita cię cały Londyn? Odwraca głowę i wodzi wzrokiem za Ianem, który znika we wnętrzu penthouse'a, a zaraz później znów próbuje ogarnąć wzrokiem wszystko, co przed nią. Chłopak szybko wraca, wita go uśmiechem i przejmuje jeden z kieliszków, gdy tylko zostaje napełniony szampanem.
- Gdzie? - próbuje patrzeć w tym kierunku, który wskazuje, lecz nie do końca wie, gdzie podziać oczy. Czując jego dłoń na swojej skórze, drga nieznacznie, ale udaje się jej dostrzec to, co chciał jej pokazać. Marynarka na ramionach uświadomiła jej, że zdążyła trochę zmarznąć. - Dziękuję - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. - Mieszkasz tu sam? - zadaje pytanie, upijając pierwszy łyk.
Kiwa tylko głową, wciąż przyglądając się panoramie miasta, która rozpościerała się pod jej stopami. Ciekawe jak to jest, gdy o poranku wita cię cały Londyn? Odwraca głowę i wodzi wzrokiem za Ianem, który znika we wnętrzu penthouse'a, a zaraz później znów próbuje ogarnąć wzrokiem wszystko, co przed nią. Chłopak szybko wraca, wita go uśmiechem i przejmuje jeden z kieliszków, gdy tylko zostaje napełniony szampanem.
- Gdzie? - próbuje patrzeć w tym kierunku, który wskazuje, lecz nie do końca wie, gdzie podziać oczy. Czując jego dłoń na swojej skórze, drga nieznacznie, ale udaje się jej dostrzec to, co chciał jej pokazać. Marynarka na ramionach uświadomiła jej, że zdążyła trochę zmarznąć. - Dziękuję - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. - Mieszkasz tu sam? - zadaje pytanie, upijając pierwszy łyk.
Ian Monaghan- Liczba postów : 550
Płeć :
- Post n°7
Re: niebo
Przykład godny naśladowania - nie trzeba było więcej słów, te mówiły więcej, niż wszystko. Nie musiał odmawiać alkoholu, nie musiał chować się z drogimi papierosami - kuriozalny obrazek - wystarczyło, by uniósł wyżej brodę. Głośne szepty, nieco milknące, gdy się zbliżał, nie potrzebował odznaki na piersi by wiedzieć, ze wokół pozostawali ci, którzy chcieli stać na jego miejscu, być tacy jak on. Wzrokiem pełnym zażenowania ogarniał postać Harvina, prefekt nikną u w czeluściach dobrego smaku. Tak naprawdę nigdy nie widział się w tej roli, roli głosu pokolenia, walczącego o sprawy tłumu, który tylko mierził go swoim istnieniem.
To było dobre tylko dla tych, którzy grali w niekończąca się grę oddziaływań, a nie stali z boku. Ian nigdy nie czuł się pionkiem, był raczej tym, który rozdawał karty.
Tak jak teraz. Uważnie obserwował Bunny, choć na ustach wciąż drgał enigmatyczny półuśmiech, podczas gdy Monaghan pilnował się by nie przekroczyć wcześniej już wyznaczonych sobie granic. Zabrał dłonie z jej ramion, w jedną chwytając kieliszek, drugą zaś wsunął do kieszeni dopasowanych spodni.
- Ma tu swój pokój Iagan i Kaden - odparł na jej pytanie. - Myślałem, że przez to miałaś już okazję podziwiać Londyn z tej perspektywy, ale cieszę się, że mogę ci go pokazać pierwszy. - Uśmiechnął się kącikiem ust i uniósł w górę kieliszek. - Możesz spróbować znaleźć swoje ulubione miejsce w Londynie. To nie takie łatwe w ciemnościach.
To było dobre tylko dla tych, którzy grali w niekończąca się grę oddziaływań, a nie stali z boku. Ian nigdy nie czuł się pionkiem, był raczej tym, który rozdawał karty.
Tak jak teraz. Uważnie obserwował Bunny, choć na ustach wciąż drgał enigmatyczny półuśmiech, podczas gdy Monaghan pilnował się by nie przekroczyć wcześniej już wyznaczonych sobie granic. Zabrał dłonie z jej ramion, w jedną chwytając kieliszek, drugą zaś wsunął do kieszeni dopasowanych spodni.
- Ma tu swój pokój Iagan i Kaden - odparł na jej pytanie. - Myślałem, że przez to miałaś już okazję podziwiać Londyn z tej perspektywy, ale cieszę się, że mogę ci go pokazać pierwszy. - Uśmiechnął się kącikiem ust i uniósł w górę kieliszek. - Możesz spróbować znaleźć swoje ulubione miejsce w Londynie. To nie takie łatwe w ciemnościach.
Kaden Guildenstein- Mały Książę
- Liczba postów : 357
Płeć :
- Post n°8
Re: niebo
Późna noc. Trzecia lampka wina. Trzynasty papieros. Chłód muskający policzki. Druga noc spędzana w Londynie od powrotu z Hogwartu. Nie wróci do domu.
Nie myśląc wiele łapie za telefon i wystukuje krótką wiadomość.
Najlepsza świąteczna kawa w mieście i partia scrabbli jutro?
Wyślij do:
Holly.
Nie myśląc wiele łapie za telefon i wystukuje krótką wiadomość.
Najlepsza świąteczna kawa w mieście i partia scrabbli jutro?
Wyślij do:
Holly.
Holly Guildenstein- Administrator
Pogromca Murrayowania - Liczba postów : 1231
Płeć :
- Post n°9
Re: niebo
Sześć.
Trzy.
Trzy.
Sześć miesięcy upłynęło od ich ostatniej rozmowy.
Trzy - odkąd widzieli się po raz ostatni, a ona przestała słać listy.
Zabawne. Człowiek jest przekonany, że są rzeczy bez których nie będzie potrafił funkcjonować. Ludzie bez których nie da sobie rady. A kiedy znikają, nagle...
Okazuje się, że wciąż da się oddychać.
Teraz jest środek nocy. Gdzieś na granicy jawy a snu, charakterystyczny dźwięk. Wiadomość tekstowa. Nic dziwnego, pracuje w różnych strefach czasowych. Śląc słodkie wiadomości nikt nie zastanawia się czy jest akurat w Szkocji, czy Nowym Jorku.
Ostrożnie podnosi się na łóżku, sięga po telefon, spodziewając się co najwyżej wiadomości od agenta. Albo pijanej znajomej modelki pytającej, dlaczego nie ma jej na imprezce, taka świetna zabawa!
Na pewno nie spodziewała się... Tego.
Żołądek wywija koziołka. Serce przestaje bić. Czuje dziwny ucisk w klatce piersiowej. Nie może złapać tchu.
Przez kilka dłuższych chwil wpatruje się w ekran. Przez chwilę chce nawet obudzić Murraya, ale szybko rezygnuje z podobnego pomysłu, nie powie jej przecież nic czego sama by nie wiedziała.
Czternasta, tam gdzie zwykle?
Waha się przez chwilę, w końcu naciska wyślij. Dobrze wie, że dzisiaj już nie zaśnie.
Trzy.
Trzy.
Sześć miesięcy upłynęło od ich ostatniej rozmowy.
Trzy - odkąd widzieli się po raz ostatni, a ona przestała słać listy.
Zabawne. Człowiek jest przekonany, że są rzeczy bez których nie będzie potrafił funkcjonować. Ludzie bez których nie da sobie rady. A kiedy znikają, nagle...
Okazuje się, że wciąż da się oddychać.
Teraz jest środek nocy. Gdzieś na granicy jawy a snu, charakterystyczny dźwięk. Wiadomość tekstowa. Nic dziwnego, pracuje w różnych strefach czasowych. Śląc słodkie wiadomości nikt nie zastanawia się czy jest akurat w Szkocji, czy Nowym Jorku.
Ostrożnie podnosi się na łóżku, sięga po telefon, spodziewając się co najwyżej wiadomości od agenta. Albo pijanej znajomej modelki pytającej, dlaczego nie ma jej na imprezce, taka świetna zabawa!
Na pewno nie spodziewała się... Tego.
Żołądek wywija koziołka. Serce przestaje bić. Czuje dziwny ucisk w klatce piersiowej. Nie może złapać tchu.
Przez kilka dłuższych chwil wpatruje się w ekran. Przez chwilę chce nawet obudzić Murraya, ale szybko rezygnuje z podobnego pomysłu, nie powie jej przecież nic czego sama by nie wiedziała.
Czternasta, tam gdzie zwykle?
Waha się przez chwilę, w końcu naciska wyślij. Dobrze wie, że dzisiaj już nie zaśnie.
|
|