Współczesny Hogwart

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


    Nora Scott

    Nora Scott
    Nora Scott


    Liczba postów : 84
    Płeć : Female

    Nora Scott Empty Nora Scott

    Pisanie by Nora Scott Sob Sty 19, 2013 3:34 pm

    Nora Scott

    A. Dane personalne

    1. Imiona: Nora
    2. Nazwisko: Scott
    3. Data urodzenia: 23.01.1992
    4. Miejsce urodzenia: Aberdeen
    5. Miejsce zamieszkania: Londyn,
    6. Czystość krwi: never mind

    B. Więzy rodzinne

    1. Rodzina: Określona jednym słowem – dysfunkcyjna. Nie kochająca, nie normalna, nawet nie w porządku – dysfunkcyjna. Dotychczas nie znalazłam lepiej pasującego epitetu.
    Moja mama? Nie wiem, jaka jest. Odeszła od ojca, gdy miałyśmy z Charlie po kilka lat i chyba nie przyznaje się, że ma dwie córki. Ostatnio wysłała nam kartkę z Kalifornii, gdzie podobno pięknie świeci słońce, a Frank, jej nowy narzeczony (no błagam), dostał wspaniałą ofertę pracy i że mogłybyśmy do niej przyjechać. Spaliłam tę kartkę, nawet nie pokazałam siostrze, bo pewnie sądziłaby podobnie jak ja. Raczej nie chcę mieć z matką nic wspólnego, jest dla mnie obcą kobietą, która tylko wydała mnie na świat, a potem gdzieś sobie wyjechała. Nie mam pojęcia, jaki jest cel tego nagłego zainteresowania, po ponad dziesięciu latach.
    Jak się domyślacie, skoro mamusia odeszła, zostałyśmy z tatą, tak też było. Może wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że ojciec się załamał i zaczął topić smutki w alkoholu. Harry Scott był niegdyś szewcem, lecz porzucił pracę i wrósł w fotel w salonie, z przyklejoną butelką do łapy i oczami wpatrzonymi w telewizor. Swojego czasu miał nawet brodę.
    Zmarł ponad cztery lata temu na wylew.
    I zostałyśmy we dwie, ja i Charlie, Charlotte, moja najukochańsza młodsza siostra. Zawsze byłyśmy nierozłączne, nasze drogi rozeszły się dopiero w Hogwarcie, bo ja wyleciałam, a ona została. Ale miała do kogo wracać w wakacje. Święta z reguły spędzałyśmy u babci, tylko ona się na nas nie wypięła. Miała siwiuteńkie włosy i ciepły uśmiech, duże, spracowane dłonie, ale najdelikatniejsze na świecie. Mieszkała w londyńskiej kamienicy. Również zmarła, ale w spadku zapisała nam mieszkanie.
    Przynajmniej mamy dach nad głową.
    2. Pokrewieństwo: -
    3. Status majątkowy: niby powyżej przeciętnej

    C. Kariera

    1. Ukończona szkoła: żadna
    2. Referencje zawodowe: Na swoim koncie mam jedynie pracę kelnerki.
    3. Wykonywany zawód: tańczę w klubie go-go
    4. Zarobki: ile wsadzą


    D. Wygląd

    1. Podstawowe informacje

    • Wzrost: 1,67 metra
    • Budowa ciała: rachityczna
    • Kolor oczu: ładny
    • Kolor włosów: ciemny blond?
    • Cechy charakterystyczne: Nie wyglądam na swój wiek.

    2. Opis szczegółowy: Gdy mężczyźni widzą mnie w klubie przy drążku, pytają, skąd wzięła się tu ta małolata i gdzie są moi rodzice. Myślą, że to jakiś pieprzony, niezbyt śmieszny żart, że mój klub schodzi na psy i zatrudnia do pracy piętnastki. To bardzo irytujące, gdy musisz tłumaczyć się z własnego wieku. Nawet nie mogę normalnie piwa kupić, żeby jakiś dupek nie zapytał, czy rzeczywiście jestem pełnoletnia.
    No OK., dobra, nie dziwię się, że tak sądzą. Daleko mi do ideału kobiecości, żadna ze mnie Marilyn Monroe czy Bardot, musiałabym sporo przytyć, aby posiadać krągłości ich rozmiarów. Jem, ale też tańczę, nie umiem przybrać na wadze. Potencjalnym widzom nie przeszkadza, gdy czasem błysnę żebrem, obojczykiem czy kością miednicy, nie noszę gorsetów, bo są ładne. Poza tym istnieje coś takiego jak stanik push-up – dzięki niemu mogę choć wzbudzić podejrzenie, że faktycznie mam coś pod bluzką. No i mam spoko tyłek. Bardzo lubię moje nogi do nieba, a najbardziej w nich moje kolana. To może dziwne, ale niektórzy mają naprawdę brzydkie kolana. Nie nosiłabym szortów, gdyby z moimi było coś nie tak. Mam też chudziutkie nadgarstki i palce, ogólnie małe dłonie i (o dziwo) stopy również.
    Gdy nie mam na sobie tony makijażu, faktycznie wyglądam jak dziecko. Niewinne, rumiane, nieco wystraszone dziecko. Mam ładną cerę, gładką i bez wyprysków, za co dziękuję niebiosom i komu tam jeszcze mogę, na co dzień nie używam wielu kosmetyków, raczej tylko tuszu i kredki, okazjonalnie różu, jeśli wyglądam bardzo blado lub korektora, jak nie spałam w nocy. Moje oczy mają jakiś nieokreślony kolor, ale są jasne, duże i lekko wyłupiaste, nos zadarty, usta małe acz pełne. Owalna głowa z dość wysokim czołem. Noszę grzywkę, prostą, sięgającą brwi, czasami zaczesuję ją w bok. Moje włosy są proste jak struny i mało podatne na warunki zewnętrzne, rzadko się plączą i nie mam problemów z rozczesaniem ich po myciu. W pracy trzymam je rozpuszczone, a dla własnej wygody w domu czy na mieście spinam w koński ogon lub zaplatam w warkocz. Ich kolor przywodzi na myśl miodowy, ale nazywam go ciemnym blondem. Tak pospolicie.
    Lubię szorty i bluzki na ramiączkach, wysokie obcasy i lekkie swetry. Niestety Anglia nie należy do najbardziej słonecznych zakątków świata i nieczęsto mogę sobie pozwolić na spodenki ledwo zakrywające tyłek czy spacer bez kurtki przeciwdeszczowej i parasola. Mam mnóstwo kompletów ładnej bielizny, koronkowej i innej, także dużo gorsetów, które noszę w pracy. Przyzwyczaiłam się do nich, nawet nie przeszkadza mi, kiedy są tak ściśnięte, że moja talia ma trzydzieści centymetrów w obwodzie. Kiedy jednak przychodzi pójść do sklepu i zrobić zakupy, wyglądam zupełnie normalnie, przeciętnie. Jakaś koszula, dżinsy (wcale nie za wąskie), wytarte trampki. Mam też parę wygodnych dresów i kilka powyciąganych koszulek, w których śpię, posiadam również ładne koszulki nocne, ale je rezerwuje na wyjazdy.


    E. Charakter

    1. Opis charakteru: Ludzie, a kobiety w szczególności, krzywo na mnie patrzą, gdy mówię o swojej pracy. To nie tak, że tańcząc w klubie go-go, wywijam gołym tyłkiem przed bandą obleśnie pijanych i napalonych facetów. Wszystkie jesteśmy odziane, mniej lub bardziej, lecz bynajmniej nie świecimy golizną aż razi. To, że tańczę w bieliźnie przy rurze, nie czyni mnie tanią dziwką, klubu, w którym to robię, podrzędnym molochem. W żadnym wypadku nie chadzam z klientami na „zaplecze” czy do „specjalnych pokoi”, nasz klub może zaoferować wam nocleg, ale nie wchodzimy w pakiet. Co poniektóre może i dorabiają sobie w ten sposób, ale ja tak nisko nie upadłam, sorry, nigdy nie wyląduję w łóżku z kimś w wieku mojego ojca, dziadka co gorsza. Nie rozumiem, dlaczego każdy dostrzega tylko pejoratywy tej roboty, lubię ją i sprawia mi przyjemność, poza tym pomaga mi utrzymać mnie oraz siostrę, zapłacić rachunki, wypełnić lodówkę i szafę. W głównej mierze ja na to wszystko zarabiam.
    Brzmi to może tak, jakbym miała za złe Charlie, że żyje na moim utrzymaniu, lecz to błędne wrażenie. Kocham moją siostrę najbardziej na świecie, w sumie tylko ona mi została i chcę dać jej wszystko co najlepsze i na co zasługuje. Nie ukrywam, gdzie pracuję, nie wymykam się z domu pod pretekstem piwa ze znajomymi lub dobrej imprezy. Charlie wie, co robię i w pełni to akceptuje.
    Czasami mam wrażenie, że los sobie ze mnie żartuje, że ktoś tam z góry lub z dołu nieźle się bawi, patrząc, jak tłukę kolejny kubek, przecinam sobie palec o kartkę papieru lub umiera ktoś bliski. Prześladuje mnie pech, ciąży nade mną jakaś klątwa. Ale nauczyłam się z tym walczyć i omijać te trudności, teraz nic mnie nie zatrzyma.
    Weszłam w okres buntu jako nastolatka i chyba do teraz mi nie przeszło. Nie robię czegoś, czego nie chcę lub nie lubię robić, dla własnej wygody i dobrego samopoczucia. Musiałbyś mieć na mnie naprawdę duży wpływ, by zmusić mnie do czegoś, niestety nie jesteś moją siostrą, więc ci się to nie uda. Bywam uparta aż za bardzo, czasem brzmię, jakbym pozjadała wszystkie rozumy, a momentami w ogóle nie stać mnie na elokwencję. Często przeklinam, ale chyba każdy tak ma, słowo „spierdalaj” ma w moich ustach dwojaki wydźwięk, używam go nieświadomie, nawet w biurze. Dlatego stamtąd wylatuję. W ogóle nie łapię, dlaczego nie mogę powiedzieć niemiłej kasjerce czy leniwemu biznesmenowi, żeby spierdalał, w końcu mamy te jakieś konstytucje i wolność słowa, jeśli chcę, żeby poszedł w diabły i się z nimi pieprzył – oznajmię mu to. Zawsze mówię, gdy coś mi nie pasuje i kiedy nie podoba mi się czyjeś zachowanie. Taka moja natura, nie owijam w bawełnę. Gdyby moja rodzina urządzała spotkania rodzinne, byłabym pewnie tą gorszą córką Scottów, tą bardziej nieokiełznaną, tą bardziej dziką i niegrzeczną. Nie moja wina, że mam niewyparzoną gębę. Winę mogę zwalić na rodziców, którzy nie nauczyli mnie trzymać języka za zębami. Nie mam żadnych tajemnic, w ogóle nie znam znaczenia tego słowa. Jeśli coś się stało, bez przeszkód mogę komuś o tym opowiedzieć, jeśli tylko zapyta. Skoro tak bardzo chce wiedzieć, z kim spędziłam poprzednią noc, wyznam nawet, w jakich pozycjach uprawialiśmy seks. Niezbyt lubię eksperymenty.
    Lubię wychodzić ze znajomymi na piwo lub do klubów, taniec i głośna muzyka sprawiają, że czuję się jak w domu. Nie znam definicji przyjaciela, często ufam byle komu, zwalam się ludziom na kanapy i śpię, spita w cztery dupy. Kocham się upijać tak, żeby nie pamiętać, a potem śmiać się z tych wszystkich głupot, jakie narobiłam. Nie jestem zbyt ostrożna, ryzyko jest spoko, kocham nagłe przypływy adrenaliny. Nigdy nie byłam spokojna, nawet jako dziecko, chyba nawet podejrzewano u mnie ADHD czy inny zespół nadpobudliwości. Dawniej nadmiar energii pożytkowałam na bieganie, zabawę i jazdę na rowerze, teraz na taniec. Lubię też palić.
    Jest wiele rzeczy, których nie lubię, ale zbyt długo by wymieniać.


    2. Ciekawostki:

    • Zainteresowania:
    • Ulubione: kawa i papieros(y) o poranku, chlanie z ziomkami, ładne gorsety, koronkowe majtki, wysokie obcasy, seks, głośna muzyka, neony, ostre światło, flesz
    • Inne: Nienawidzę, gdy chcę kupić piwo i wszyscy pytają mnie o dowód.

    F. Przeszłość
    Nie wiem, czy jest tu, co mówić. Urodziłam się w styczniu, moja siostra trochę później, w marcu. Przez kilka lat miałyśmy normalny dom i normalnych rodziców, ale pewnego dnia matka wyjechała i nie wróciła. Już nigdy. Musiałyśmy sobie poradzić bez niej – nam wychodziło. Ojcu gorzej. Zaczął pić i zrobił się bardzo nieprzyjemny, unikałyśmy go i nie spędzałyśmy z nim czasu. Potem pojechałyśmy do babci, ja miałam może dziesięć lat, Charlie trochę mniej. Zamieszkałyśmy z nią w londyńskiej kamienicy, w bardzo ładnym i dużym mieszkaniu. Miałyśmy nawet kota. Rok później dostałam list z Hogwartu i do naszych drzwi zapukała pewna pani w dziwnym stroju. Zaczęła opowiadać nam o szkole i o tych wszystkich magicznych bzdetach, powiadomiła moją siostrę, że ona również jest do niej zapisana.
    Było mi smutno, że wyjeżdżam na cały rok bez niej, sama, do zupełnie nowego miejsca. Nigdy nie mogłam się tam zaaklimatyzować, nawet jeśli gdzieś niedaleko była Charlotte. Zaczęłam się buntować przeciwko panującym tam przepisom, nie chciałam codziennie nosić szkolnego mundurka i czasami przychodziłam na zajęcia w zwykłej bluzce i spodenkach. Nauczyciele wielokrotnie mnie upominali, raczej to bagatelizowałam. Potem, gdzieś na szóstym roku, dostałyśmy sowę z wiadomością, że nasz ojciec miał wylew i nie żyje. Całe wakacje przepiłam jednocześnie z radości i smutku. Wiecie, był trochę bydlakiem, ale mimo wszystko to mój rodzic. W siódmej klasie zaczęłam się wyzywająco ubierać i malować, ale w rezultacie wydalono mnie za pijaństwo i przemycanie alkoholu z Hogsmeade. Złamali moją różdżkę i powiedzieli „do widzenia”, choć dobrze wiedzieli, że nigdy już mnie nie zobaczą. Nie płakałam, nigdy nie szły mi te czary.
    Zamieszkałam więc z babcią, pomagałam jej i w zasadzie trwałam przy niej aż do jej śmierci.
    Dostałyśmy po niej trochę pieniędzy i mieszkanie, w którym teraz jest nasz dom.
    Zaraz po wydaleniu z Hogwartu zaczęłam szukać pracy w różnych kawiarniach i pubach. Mam na swoim koncie pracę kelnerki w dwóch podobnych lokalach, ale to jednak nie było coś, co lubiłam. Zawsze natrafiałam na wyjątkowo niemiłych, wulgarnych i niecierpliwych klientów, praca z nimi była bardzo męcząca. A raz mój szef chciał mnie wymacać, więc zdjęłam fartuszek i już nigdy nie postawiłam tam nogi. Trafiłam do mojego klubu przypadkiem, tam też ubiegałam się o posadę kelnerki, w końcu jedyną rzeczą, którą potrafiłam robić, było zbieranie zamówień i utrzymywanie tacy w równowadze. Ale powiedziano mi, że mają wolne miejsce tancerki i jeśli bym chciała, mogłabym spróbować swoich sił.
    Po raz pierwszy stanęłam przy drążku mając lat osiemnaście.

      Similar topics

      -

      Obecny czas to Sro Maj 15, 2024 12:05 am