Współczesny Hogwart

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


    Odetta Kingsley

    Odetta Kingsley
    Odetta Kingsley


    Liczba postów : 26
    Płeć : Female

    Odetta Kingsley Empty Odetta Kingsley

    Pisanie by Odetta Kingsley Pią Mar 29, 2013 4:02 pm

    Odetta Kingsley

    A. Dane personalne

    1. Imiona: Odetta Marilyn
    2. Nazwisko: Kingsley
    3. Data urodzenia: 16/09/1992
    4. Miejsce urodzenia: Londyn
    5. Miejsce zamieszkania: Londyn.
    Moje mieszkanie jest dość duże i przestronne, posiadam ładną łazienkę, własną sypialnię, salon i pokój dla ewentualnego gościa czy zbłąkanego wędrowca. W kuchni mam mnóstwo wszystkiego, ogromną kolekcję kubków w kredensie, ładny zestaw srebrnych sztućców w jednej z szuflad, długi, dębowy stół i ładnie obite krzesła. Smutno tak jednak samej jeść, dlatego często zapraszam znajomych na obiad. Na ścianach wisi kilka obrazów, gdzieniegdzie postawiłam wazony z kwiatami, w salonie ładnie pachnie morską bryzą! A moja sypialnia to miejsce, gdzie mogę być jeszcze bardziej sobą niż jestem na co dzień.
    6. Czystość krwi: nieczysta
    7. Teleportacja: tak

    B. Więzy rodzinne

    1. Rodzina: W mojej rodzinie wszyscy żyją w zgodzie, przynajmniej teraz. Cieszę się bardzo, że wszyscy doszli do porozumienia i już nie słyszę, jak matka krzyczy w telefon, wyzywając ojca od dupków i sukinsynów, po czym trzaska drzwiami od swojej sypialni, nawet nie wołając mnie, bym przejęła słuchawkę.
    Pierwsze miesiące po rozwodzie rodziców były koszmarne, ale chyba wszystkie rozwody prowadzą do nagłego przerwania kontaktów między obiema stronami. Mama nie pozwalała mi dzwonić do taty, a ten przyjeżdżał pod nasz dom i siłą chciał wpakować mnie do samochodu, zanim jego była żona zwietrzy podstęp.
    Ten czas jednak minął i skłóceni rodzice podali sobie dłonie na zgodę. Wiedziałam, że to nie mogłoby się przeciągać w nieskończoność, oni oboje są bardzo miłymi ludźmi i pomimo wielu nieporozumień, zawsze się godzili. I tak wiem, że matka do końca swojego życia będzie go obwiniała o rozpad naszej rodziny oraz o to, że teraz moja psychika niewątpliwie została skrzywiona, jak i reszty mojego rodzeństwa. Nawet nie są świadomi, jak dobrze sobie z tym wszystkie poradziłyśmy!
    Zaraz po tym, jak tata wyjechał z Anglii i na stałe zamieszkał we Francji, matka wpadła w szał. Zaczęła obdzwania wszystkie swoje przyjaciółki, aby przyszły do niej i pomogły jej zniszczyć wszystko, co należało do jej męża. Mimo zaangażowania przyjaciółek, które natychmiast stanęły w przedpokoju i zaczęły na niego pomstować, mama zrezygnowała z tego pomysłu. Nie potrafiła tak nagle zerwać z przeszłością, wszystkie zdjęcia schowała pod łóżko i wyciągnęła dopiero rok po rozstaniu.
    Zawsze była piękna, tak prawdziwie piękna, jak tylko może być kobieta. Jako młoda dziewczyna została odkryta na ulicy przez jakiegoś agenta, który zaproponował jej profesjonalną sesję zdjęciową oraz miejsce w agencji modelek, gdzie miała szybko stać się sławną i wziętą twarzą. Kiedyś była nawet na okładce, jednak lata '90 dawno minęły i teraz jest mniej kojarzona przez zwykłych przechodniów. Stuknęła jej już czterdziestka, a wciąż wygląda zniewalająco! Chciałabym w jej wieku prezentować się równie młodo, a biorąc pod uwagę fakt, że posiadam sporą dawkę jej genów, jest to bardzo prawdopodobne! Jako mała dziewczynka spędziłam mnóstwo czasu obserwując, jak siadała ze swoimi przyjaciółkami (również mającymi coś wspólnego ze światem mody, koleżanki z agencji, poznane za granicą dziewczyny, sąsiadki z okolicy) i robiły sobie makijaż. Nie mogłam się doczekać, kiedy i ja będę mogła używać jej kosmetyków. Na imię ma Marlin, prawie jak Marylin, teraz trochę się na nią stylizuje, ścięła włosy do brody, kręci je na wałkach i lekko rozjaśnia. Ale nie jest blondynką, za młody była jasną szatynką i taki stan rzeczy utrzymuje się aż po dziś dzień. Wiąże ze mną duże nadzieje, że i ja kiedyś zostanę modelką, kiedy byłam młodsza zgłaszała mnie na castingi, wystąpiłam już nawet w jakiejś kampanii reklamowej, co dobrze wróży! Trochę narzekała na Hogwart, twierdziła, że nie będzie mi potrzebny w życiu. Za to pochwaliła chęć pójścia na studia. Ona sama wychowała się w mugolskiej rodzinie i moment, w którym miała rozpocząć edukację w zamku był chyba jednym z najgorszych w jej życiu. Za bardzo przywiązano ją do świata bez magii, toteż nie skończyła szkoły, odchodząc po piątym roku, który wyczerpał jej zasoby dobrego samopoczucia. Wróciła do domu i samodzielnie złamała swoją różdżkę, tym samym przerywając wszystko to, co łączyło ją z tamtym światem.
    Mój tata z kolei był mugolakiem z krwi i kości, w życiu na uszy nie słyszał o szkole magii – wciąż żyje w nieświadomości i myśli, że uczęszczałam do szkoły z internatem w Anglii. Komunikacja z nim była trudna, nie mogłam pozwolić na to, aby sowy zlatywały na jego okno, więc wszystkie pisane przeze mnie listy musiały dotrzeć najpierw do mojej mamy, która posyłała je zwykłą pocztą prosto do Francji. Pomimo niewielkiej ilości czasu, które spędziłam z nim jako mała dziewczynka, zawsze bardzo kochałam ojca i ani trochę nie byłam zła, kiedy obwieścił nam, iż znalazł inną kobietę swojego życia i zmuszony jest wziąć rozwód. W sumie nawet cieszyłam się, że będę miała drugą mamę! Elvis (czy to nie zabawne?!) był biznesmenem, większą część swojego życia spędził w Londynie, jednak otrzymał bardzo korzystną ofertę pracy w Paryżu i to tam teraz mieszka wraz ze swoją nową żoną i małym chłopcem imieniem Patrick, najurokliwszym dzieckiem, jakie kiedykolwiek widziałam! Ma blond włoski i piękne, niebieskie oczęta – urodę na szczęście odziedziczył po matce, nie po moim ojcu, który raczej nie jest typem faceta z okładki. Nigdy nawet nie przyszło mi do głowy zastanawiać się, dlaczego moja mama, piękność nad pięknościami, poślubiła takiego małego potworka – Elvis tak wiele nadrabia charakterem, że jestem w stanie pobić każdego, kto powie o nim złe słowo! Bije od niego ogromna charyzma, ma cudowne poczucie humoru, jest troskliwy i kochający, w gruncie rzeczy bezkonfliktowy, do tego wspaniały z niego ojciec, naprawdę! Jestem pewna, że Patrick pod jego skrzydłami wyrośnie na cudownego młodego mężczyznę!
    Jego nowa żona to Gabrielle, równie urocza co ich synek. Jest długowłosą blondynką o uśmiechu, który mógłby leczyć rany. Początkowo byłyśmy do niej nastawione naprawdę sceptycznie, była kobietą, która zabrała Elvisa z naszego życia, lecz już przy pierwszym spotkaniu wszystkie ją pokochałyśmy. Okazała się mieć naprawdę duże serce! Pogratulowałam ojcu wyboru, jeśli nie moja matka to tylko Gabrielle! Robi naprawdę przepyszną kawę, na życie zarabia jako architekt wnętrz – ich dom jest naprawdę pięknie umeblowany, jestem pewna, że to jej wrodzony talent! Teraz chyba spodziewa się kolejnego dziecka, przy ostatniej wizycie bardzo często dotykała brzucha.
    Moja mama miała już kilku facetów, ale dopiero Travis przywrócił uśmiech na jej twarz. Jest naprawdę miłym facetem! Choć odrobinę dużym, myślę, że przydałaby mu się jakaś mała dieta... Ale to niezbyt istotne! Ważne, że jest odpowiedni dla mojej matki i potrafi rozmawiać o czymś innym, niż mecz w telewizji czy warsztat samochodowy. Z zawodu jest nauczycielem biologii, uczniowie z liceum, w którym uczy, bardzo go sobie chwalą! Ma naprawdę dobre podejście do dzieci i młodzieży.
    A skoro i mowa o dzieciach i młodzieży – mam również rodzeństwo od strony matki! Dokładniej rzecz biorąc, dwie młodsze siostry. Karlie ma dopiero pięć lat i jest dość mała jak na swój wiek, ma blond loczki, które z wiekiem powinny ściemnieć do brązu, zupełnie jak mi i mojej drugiej siostrze, Florence. Jest w pierwszej klasie w Hogwarcie, podobno bardzo jesteśmy do siebie podobne. Obie mamy brązowe włosy i te same oczy, mam jednak wrażenie, że Flo niedługo mnie przerośnie!

    2. Pokrewieństwo: (członkowie rodziny zarejestrowani na forum, pole nieobowiązkowe)
    3. Status majątkowy: bogaty

    C. Kariera

    1. Ukończona szkoła: Hogwart, Gryffindor
    2. Referencje zawodowe: Udział w wielu profesjonalnych sesjach zdjęciowych, już jako dziecko była twarzą wielu kampanii reklamowych.
    Od zawsze wykazywałam predyspozycje do pracy z dziećmi, zabawa z nimi sprawiała mi nieopisaną radość, mam również spore doświadczenie w opiece nad własnym rodzeństwem. Jako młoda dziewczyna niańczyłam w wakacje pociechy sąsiadów. Teraz studiuję pedagogikę na uniwersytecie w Oxfordzie.
    3. Wykonywany zawód: dorywczo niańczę dzieci, również pozuję
    4. Zarobki: bardzo niskie

    D. Wygląd

    1. Podstawowe informacje

    • Wzrost: niecałe 1,7 metra
    • Budowa ciała: drobna, choć kobieca
    • Kolor oczu: szary
    • Kolor włosów: ciemny brąz
    • Cechy charakterystyczne: szpara między zębami

    2. Opis szczegółowy: Geny matki przypadły mi w większym udziale niż ojca, z czego jestem bardziej zadowolona niźli smutna. Nie oszukujmy się, w naszej rodzinie to płeć piękna jest faktycznie tą ładniejszą, mama modelka przekazała mi wszystko to, o czym może marzyć młoda dziewczyna! Mierzę niecałe 170 centymetrów, czyli jak na modelkę jestem raczej niska i możesz być pewny, że nigdy nie zobaczysz mnie na wybiegu. Mimo dość niskiego wzrostu nie jestem tak całkowicie skreślona! Z budowy ciała jestem raczej drobna i chudziutka – naturalnie, nie praktykuję diet ani dłuższego odchudzania, nie wytrzymam na głodówce, bo moje zapotrzebowanie pokarmowe równa się milionom posiłków dziennie. Lubię chodzić na plaże i pokazywać się w bikini, bo wiem, że zawsze dobrze wyglądam! Pomimo mojej miłości do słońca, nieczęsto udaje mi się opalić. Jestem chyba wyjątkowo niewrażliwa na promieniowanie słoneczne i nawet przyspieszacze do opalania się nie spisują w moim przypadku. Już pogodziłam się z tym, że do końca życia będę blada jak ściana. Moje dłonie zawsze są zimne, gdy dotknę kogoś znienacka najpewniej podskoczy, zaskoczony nagłym dotykiem chłodu. Nie wyczujesz ode mnie dymu papierosowego, chyba że ktoś dmuchałby na mnie cały wieczór. Używam perfum o raczej kwiatowym zapachu, dzieci mówią, że pachnę różą lub fiołkiem.
    Ubieram się schludnie i modnie, raczej prosto i klasycznie, ze smakiem. Czasami bawię się w hipstera, ale jak to prawdziwy hipster nigdy nie przyznam się do tego, że nim jestem. Chodzę zarówno w spodniach, jak i w spódnicach, kocham obcasy i balerinki, sukienki i spódnice to podstawa mojej szafy.
    Moja twarz podobno przywodzi na myśl jakąś piosenkarkę, osobiście nie mam pojęcia, o kim mowa. Osobiście uważam, że jestem ładna. Najbardziej lubię moje oczy, są duże, a tęczówki mają szary kolor, prawdziwie szary! Gdyby był trochę jaśniejszy, mogłabym wyglądać na niewidomą. Rzęsy mam długie, lecz nie przeszkadza mi to w doklejaniu sztucznych. Tak, maluję się na co dzień, ale nie mam na tym punkcie jakiejś obsesji i potrafię wyjść do sklepu bez tapety na twarzy. Nos mam lekko krzywy, zadarty do góry, usta pełne i ładnie wykrojone. Między jedynkami mam przerwę, lecz nic z tym nie robię, bowiem lubię ją i myślę, że dodaje mi uroku. Włosy w odcieniu ciemnego brązu sięgają mi prawie łokci, jestem z nich dumna, bo są mocne i grube, do tego gęste i błyszczące. Nigdy ich nie farbowałam ani nie prostowałam czy kręciłam, dzięki temu ich kondycja jest najlepsza na świecie.
    Ponoć szybko potrafię zawrócić w głowie.

    E. Charakter

    1. Opis charakteru: Nigdy nie byłam drama maker ani heart breaker, nie wierzcie plotkom, to tylko pomówienia! Nie poczuwam się do roli łamaczki serc, jednak muszę z tego miejsca przeprosić wszystkich tych, którzy jednak przekonali się o mojej zmienności względem uczuć. Nigdy nie wiem, czego dokładnie chcę, ani na co mam danego dnia ochotę, dylemat „co zjeść na kolację” jest jednak największym problemem mojego życia. Ogólnie rzecz biorąc zawsze byłam bezkonfliktowa, tak mnie wychowano, nie należy żywić do innych urazy, bo każdy medal ma dwie strony i trzeba starać się dostrzegać tą lepszą, która mimo wszystko prowadzi do dobrego obrotu spraw. W moim przypadku był to rozwód rodziców, niby rodzina się rozpada, panuje wszechobecny smutek, żal i rozpacz, jednocześnie jeden rodzic do drugiego żywi ogromną urazę i ma wielkie pretensje. Naszej rodziny też to nie ominęło, no ale udało nam się to przezwyciężyć, tylko spójrzcie: przyjeżdżamy na dłuższe weekendy do Paryża, w każde wakacje odwiedzamy Elvisa i Gabrielle, nasza rodzina wzbogaciła się o nowych członków, wszyscy się lubią i szanują, kochają nawzajem, nie mamy żadnych tarć. Wcale nie przeszkadza mi, że mama sprowadziła pod nasz dach nauczyciela biologii, ani to, że tata odnalazł swoje miejsce we Francji z młodszą od siebie kobietą, która wydala na świat jego czwartego potomka. Naprawdę nie mam nic przeciwko temu! Rodzina jest dla mnie najważniejsza i kocham ją całym swoim sercem, skoczyłabym w ogień za Florence, która dorosła już do tego wieku, że chętnie podbiera mi ciuchy i kosmetyki, oraz za każdym innym jej członkiem! Mogę jedynie współczuć tym osobom, którzy borykają się z problemami po rozwodach i wielu kłótniach małżeńskich, a ich rodzice nie są w stanie się dogadać.
    Ja dogadam się z każdym, serio! Potrafię bardzo szybko złapać język zarówno z ludźmi starszymi, jak i z młodzieżą. Bardzo lubię dzieci i nie ma w tym nic zdrożnego, uwielbiam bawić się z nimi i patrzeć, jak szybko się rozwijają. Zajmowałam się już zarówno moim rodzeństwem, jak i pociechami sąsiadów i starszych znajomych, u taty bardzo lubię zostawać z dziećmi ich znajomych, urocze dzieciaki! Myślę, że właśnie przez to zdecydowałam się pójść na studia pedagogiczne na uniwersytecie w Oxfordzie, zamiast na studia do Hogwartu – chyba posłuchałam mamy, która twierdziła, że nie przydadzą mi się one w życiu. Nigdy nie chciałam być lekarzem ani specem od magicznych stworów, zawsze czułam ogromny lęk przed lekcjami opieki nad magicznymi stworzeniami, co spowodowało szybkie usunięcie ich z mojego planu zajęć.
    Mamusia pokładała we mnie duże nadzieje jeśli chodzi o bycie modelką – nie powiem, podoba mi się to zajęcie! Bardzo swobodnie czuję się przed obiektywem i nie peszy mnie pozowanie w stroju kąpielowym czy bieliźnie, grupowe zdjęcia ze mną zawsze wychodzą cudnie, ponieważ potrafię współpracować z osobami na planie. Jestem rozchwytywaną twarzą w jednej z agencji modelek, pozuję okazyjnie, lecz nigdy nie trafiłam na okładkę. Lubię też śpiewać, bardzo, Marlin mówi, że brzmię jak Björk, co jest dla mnie niezwykle ważnym porównaniem! Może kiedyś założę zespół?
    Jako dziecko byłam bardzo grzeczna i poukładana, nawet w głowie nie były mi harce i swawole z chłopcami. W swoim krótkim życiu miałam dwóch partnerów na dłuższy czas, z jednym byłam pół roku, z drugim calusieńki rok i chyba jeszcze nie do końca pogodziłam się z tym rozstaniem. Mówił, że to ja złamałam mu serce, a w sumie było na odwrót. Jedak czas objadania się słodyczami i oglądania płaczliwych dramatów miłosnych w telewizji minął i mam się już całkiem dobrze. W ogóle mam niewielkie doświadczenie w sprawach sercowych, dotychczas chyba nie zakochałam się tak naprawdę, nigdy też nie latałam za chłopcami ani nie wielbiłam nikogo maniakalnie – sama tez tego nie doświadczyłam. Owszem, znalazło się kilku fanów mojej urody oraz osobowości, jednakże nigdy nie musiałam się przed nikim chować.
    Hogwart wspominam bardzo dobrze, zawarłam tam najlepsze przyjaźnie mojego życia. Bardzo cenię sobie czyjeś zaufanie i mogę przysiąc, że nigdy go nie zawiodę! Bardzo przejmuję się losem moich znajomych, jestem tą osobą, która jako pierwsza przybiegnie w trudnej chwili, przytuli, pogłaska po głowie i powie „wszystko będzie dobrze”. Czasami problemy przyjaciół absorbują mnie tak mocno, że nie myślę o niczym innym, co jest powodem bezsennych nocy i nerwowości, co ja poradzę, jestem współczesną Matką Teresą i chciałabym pomóc każdemu na świecie.
    Wysłałam już nawet kilka petycji i listów o poszanowanie praw zwierząt i uwolnienie jeńców więziennych!


    2. Ciekawostki:

    • Zainteresowania: modeling, ładne ubrania, imprezy z przyjaciółmi, wakacje, Francja, śpiew, dzieciaki, dobro!
    • Ulubione: słońce, automaty z jedzeniem, Jack White, spotkania rodzinne
    • Inne: płynnie mówię po francusku, mam czarne koty: Cece i Bobby

    F. Przeszłość
    Moi rodzice zawsze byli piękną parą, bardzo dobraną i szczęśliwą. Sąsiedzi z uśmiechem patrzyli na ich popołudniowe spacery z wózkiem po okolicy, na ukradkowe spojrzenia i tajemnicze uśmiechy. Mówili, że nie widzieli nigdy lepszego małżeństwa, że wyglądają jak wyjęci z filmu. Starsza pani z naprzeciwka lubiła mnie bawić, gdy miałam niecałe dwa lata i uwielbiałam biegać po podwórku. Moje dzieciństwo było piękne, uwiecznione na milionie fotografii, cieple uśmiechy Elvisa i piękno Marlin sprawiało, że faktycznie wyglądaliśmy jak wycięci z gazety propagującej rodziny dwa plus jeden.
    Jak wcześniej wspomniałam, mama była modelką, zaprzestała pozowania w momencie zajścia w ciążę ze mną, a zaczęła kilka miesięcy po porodzie – bardzo szybko udało się jej wrócić do formy sprzed ogromnego brzucha. Sesje po porodzie były tymi najlepszymi! Lubię myśleć, że przyczyniłam się do rozwoju jej kariery.
    Tata dostał propozycję pracy we Francji, gdy ja miałam około sześciu lat. Od dnia, w którym się z nami pożegnał, widywałam go bardzo rzadko, w zasadzie raz na kilka tygodni, czasami nawet miesięcy. Nigdy nie płakałam, kiedy wyjeżdżał, dawałam mu buziaki w policzek i z wypiekami na twarzy biegłam do pokoju, by zaplanować całe nasze następne spotkanie, z uwzględnieniem wszystkich miejsc, do których pójdziemy oraz rzeczy, które będziemy robić. I, o dziwo, Elvis zawsze zgadzał się na rundkę po placu zabaw, wspólne huśtanie na huśtawkach, jedzenie największej porcji lodów na pół oraz picie kwaśnej lemoniady, od której skręcały nam się mordki.
    Jako mała dziewczynka byłam w nim szaleńczo i nieodwołalnie zakochana!
    Później przyszedł czas, kiedy tata powrócił do naszego domu i znów byliśmy piękną rodziną. Na świecie była już z nami Florence, była bardzo pociesznym dzieckiem! Pamiętam, jak jako ośmiolatka siedziałam przy jej kołysce i patrzyłam z uśmiechem, jak próbuje wziąć swoją stopę i wsadzić ją do ust. To był chyba najprzyjemniejszy czas mojego życia, budzono mnie z samego rana i prowadzono za rączkę do szkoły, gdzie uczyłam się czytać i liczyć, malowałam motylki i domki z pięknym ogrodem, grałam w klasy i skakałam przez gumę z innymi dziewczynkami ubranymi w koronkowe sukienki, z kokardkami na włosach i bez przednich zębów, z rozradowanymi buziami i rumianymi policzkami. Wracałam do domu tryskając energią, którą pożytkowałam na graniu w berka z ogromnym psem bernardynem o imieniu Buckley w ogrodzie. Zakradałam się popołudniami i obserwowałam z zachwytem, jak mama ze swoimi przyjaciółkami nakłada makijaż i nie mogłam się doczekać, kiedy i ja będę mogła używać tych wszystkich kosmetyków!
    Dostałam list z Hogwartu i nie bardzo wiedziałam, co z tym fantem zrobić – mama była nieco przeciwna, ale w ogólnym rozrachunku wysłała mnie do szkoły z peronu dziewiątego i trzy czwarte. Tata znów był wtedy we Francji, gdzie pracował w firmie, której siedzibę znów przeniesiono z Londynu do Paryża. Pierwszy rok w magicznej szkole był dla mnie jak otwarte drzwi szafy do Narnii, tak wiele rzeczy mnie ciekawiło, tak wiele absorbowało! Uczyłam się pilnie i nie próżnowałam, zdobywałam dobre stopnie – nigdy jednak nie polubiłam latania! Byłam tym dzieckiem, które niesamowicie bało się wysokości, po kolejnym ataku histerii nauczycielka zaprzestała zmuszania mnie do ponownego wsiadania na miotłę.
    W międzyczasie urodziła mi się druga siostra, Karlie!
    Gdy byłam na piątym roku w Hogwarcie, pewnego zimowego dnia wezwano mnie do gabinetu dyrektora, gdzie siedziała moja matka, roztrzęsiona ze złości i płaczu. Powiedziała, żebym zabrała swoje rzeczy i jechała z nią do domu, gdzie były jakieś problemy. Okazało się, że Elvis wrócił do domu, przynosząc wieść o tym, że znalazł inną kobietę i jest zmuszony prosić Marlin o rozwód.
    Przez pierwszych kilka miesięcy słyszałam tylko płacz matki, jej krzyk do telefonu i trzaskanie drzwiami. Tata zniknął, a nam nie wolno było do niego dzwonić. Nie rozumiałam, dlaczego nie mogę skontaktować się z własnym rodzicem, ale Marlin kategorycznie mi tego zabraniała. Tak czy siak po kryjomu zabierałam jej telefon i wykręcałam do niego numer, by pożalić się, jak mi źle.
    Sytuacja jednak ostudziła się i już niecały rok później byliśmy odwiedzić tatę i jego nową żonę w Paryżu. Okazała się być przemiłą kobietą! Wydała na świat ślicznego chłopca i ogólnie przypadła mi do gustu jako nowa mama. Od tamtej pory nawet moja matka bardzo polubiła Gabrielle!
    Od tamtej pory co roku w wakacje jeździmy do Francji.


      Obecny czas to Nie Maj 12, 2024 10:55 pm