Współczesny Hogwart

Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


    Brian Rosenheimer

    Brian Rosenheimer
    Brian Rosenheimer


    Liczba postów : 423
    Płeć : Male

    Brian Rosenheimer Empty Brian Rosenheimer

    Pisanie by Brian Rosenheimer Czw Sty 14, 2010 11:01 pm

    Brian Rosenheimer

    1.Imiona: Brian Octavius
    2.Nazwisko: Rosenheimer
    3.Data urodzenia: 25 lipca 1988

    4.Rodzina: Nazwisko Rosenheimer jest powszechnie znane w świecie magicznym. Na całe nieszczęście Briana, przywodzi na myśl jedynie panegiryczne skojarzenia. Niewielu familiom, mimo upływu lat i upadku obyczajów, udało się zachować pozycję społeczną godną arystokracji, ponadto całkowitą czystość krwi i sporą rezydencję na wyspie Skye w Portree.
    Jej korzenie sięgają kilku stuleci wstecz, istotny jest jednak punkt zwrotny, który odmienił losy rodziny. Pod koniec osiemnastego wieku Hilbert Rosenheimer – zapewne osiągnąwszy w Bawarii już wszystko, co w zasięgu czarodzieja wysokiego rodu – przeniósł się do Szkocji. Czemu akurat Alba? Zapewne romantyczne – a tak, przodek był typowym przedstawicielem wąskiej grupy prawdziwych romantyków – dzikie krajobrazy tej części świata i urok pewnej Szkotki zaważyły, że właśnie tam wybudował rezydencję, która po dziś dzień spełnia swoją rolę i jest całkiem imponującym dachem nad głową. W ciągu kolejnego stulecia jego potomkowie osiągali najwyższe zaszczyty, osiągając przy tym ten sam, dość nieznośny, pułap spełnienia, który ciężko jest przekroczyć. Tak więc od lat egzystują na najwyższych stopniach drabiny społecznej, wciąż dbając o dobre imię i zachowanie tradycji.
    Ojciec: Toran Octavius Rosenheimer. Już samo imię wskazuje, że jest osobą dumną i szanowaną w społeczeństwie. Jego życie składa się głownie z tradycji, kodeksów i etykiet, nic więc dziwnego, że nie dogaduje się z najstarszym owocem swoich lędźwi. Pracuje w Ministerstwie na Wysokim-I-Niezwykle-Ważnym-Stanowisku, wciąż mając nadzieję, że któryś z jego synów (a ma ich całe trzy sztuki) wybierze tę samą drogę kariery – i najlepiej, zostanie Ministrem Magii. Niestety, nie zanosi się.
    Matka: Catherine Rosenheimer, z domu Black. Czasem zastanawia się czy nie przyjąć jej nazwiska – wywołuje mniej pozytywne skojarzenia – ale brakuje mu ku temu motywacji, woli psuć własne. Wracając jednak do kobiety, która przez dziewięć miesięcy chowała go we własnym łonie, któregoś roku została miss czarownic, dzięki czemu może się pochwalić taką – a nie inną – aparycją. Wyssał z jej mlekiem zamiłowanie do sztuki i razem prowadzą magiczny antykwariat (to jest, mama go prowadzi, na przemian z pisaniem książek, a on czasem wpada, odstrasza klientów i sam wynajduje kolejne gramoty do własnego mieszkania).
    Bracia: Jest ich dwóch, młodszych o trzy (o ile dobrze liczy) lata, jakby tego było mało – bliźniacy. Niepodobni, bo jeden to metamorfomag. Ale, jak mamę kocha, może przysiąc, że w dzieciństwie ich nie rozróżniał.
    Gabriel: Ten starszy, przynajmniej wedle metryki. Wydaje się najpoważniejszym z trójki rodzeństwa, wdał się w mamę. To dobry i wrażliwy chłopak potocznie zwany aniołem. Niedawno się ożenił – masochista – i wydaje się być z tego powodu nadzwyczaj szczęśliwy. Nie wchodzą sobie w paradę.
    Evan: Najmłodszy z całej trójki. Nie można jednak uznać, że umniejsza mu to rozsądku czy pozwala na dziecinne zachowanie. Podobny do ojca, doskonale dogaduje się z najstarszym bratem. Brian uważa go – a to niebywały komplement – za godnego towarzysza rozmowy i niejednokrotnie spędzili całe noce na konwersacji.
    Rodzina dalsza: Jako, że ród Rosenheimerów jest ogromny i szanowany, bliższych i dalszych krewnych ma aż za dużo. Jedynie dwie osoby uważa, za godne wymienienia w tej kolumnie. Chodzi o wuja Duncana Rosenheimera i jego córkę Virgilię. Obydwoje odznaczają się światłymi umysłami i wyważonymi poglądami. Oni również są pożądanymi kompanami do rozmów przy kieliszku dobrego alkoholu i skwierczącego w ogniu kominku. Dodatkowo wuj nauczył go gry w Quidditcha – te chwile, gdy razem grali gdy był mały – i udowodnił, że jego ojciec posiada poczucie humoru. W końcu to niecodzienny widok – Toran Octavius po łokcie w błocie, goniący kafla.
    I wuj, i kuzynka zamieszkują piękną, wiktoriańską rezydencję znajdującą się na obrzeżach Portree. Wybudował ją sam Hilbert dla swoich dzieci, by nie musiały oddalać się od domu, ale mogły pozwolić sobie na odrobinę niezależności. Stadninę zaś, w której wujek hoduje hipogryfy, postawił dziadek Edward i – jak nakazuje prawo pierwszeństwa – przekazał najstarszemu synowi (czyli Duncanowi). Ten, za kilka lat, zrobi to samo.

    5.Czystość krwi: czysta

    6.Wygląd: Pozostanie niezauważony, gdy miniesz go na miejskim rynku czy w korytarzu redakcji. Daleko mu do ideału mitycznego Adonisa, nie jest też fircykiem chorobliwie pielęgnującym swą buźkę czy antycznym gladiatorem dbającym o przyrost masy mięśniowej i atletyczną sylwetkę. Jeśli jednak poświęcisz chwilę, by wniknąć w szczegóły aparycji Briana Rosenheimera, dostrzeżesz w nim pokłady specyficznego uroku osobistego. Nie ma klasycznej, godnej pozazdroszczenia powierzchowności, ale określenie go mianem osobnika przeciętnego i bezbarwnego byłoby dalekie od prawdy.
    Budowy jest proporcjonalnej, nie można zarzucić mu zbytniej barczystości ani też wystających kości. Wzrostem również nie wybija się ponad większość mężczyzn – mierzy sto osiemdziesiąt cztery centymetry, co jednocześnie przekreśla możliwość przyłączenia go do grupy ludzi nikczemnej postury. Włosy - gęste, o barwie gorzkiej czekolady i sterczące na boki – pozostawia w nieładzie, mierzwiąc je czasem - zwłaszcza gdy na swej drodze napotka lustro. Zabieg ten nie przekracza jednak kilku sekund, a Brian szybko odwraca wzrok od swojego odbicia. Nieco krzaczaste brwi, szerokie usta... Jeśli nadal nie dajecie wiary jego domniemanej indywidualności, czas wdrożyć się w szczegóły prezencji najstarszego z synów Torana Octaviusa Rosenheimera.
    Pierwszym z nich niewątpliwie jest kilkudniowy zarost, który – raczej przez niedbałość Briana – ożywia jego oblicze, nadając mu iście męskiego charakteru. Kolejnym są pieprzyki będące elementem spójnym wyglądu niemal wszystkich członków tejże familii. U Briana występują w większych skupiskach w okolicach szyi, ramion, pleców i prawego lica. Posiada także niewielką bliznę w kształcie nierównego okręgu, rysującą się tuż nad prawym kącikiem ust. Najbardziej zadziwiające są jednak jego oczy. Mniej istotna jest ich barwa, która oscyluje w tonacji chłodnego błękitu i szarości. Brian urodził się z częściowym paraliżem lewej powieki, przez co ta zdaje się być nieco osunięta i zawsze pozostaje półprzymknięta, a jego twarz nabiera wyrazu wiecznie znudzonej, zniesmaczonej bądź kpiącej, co w rzeczywistości niewiele odbiega od stanu, jaki zwykle jest bliski duszy Rosenheimera.
    Niegdyś zagorzały przeciwnik palenia, dziś nie potrafi normalnie funkcjonować bez paczki dziennie – jest to zasługą li wyłącznie grona najbliższych znajomych, za których uważa Felixa Marlowe’a i Vivien Abberline. Brian jest zdania, że nieopłacalnym byłoby dla niego zerwanie z nałogiem, gdyż najpierw musiałby zrezygnować ze spotkań z wyżej wymienioną dwójką, czego nie jest w stanie sobie darować. Często widywany z papierosem w ręku, meloniku, spoglądający na świat mętnymi oczyma wydaje się być ignorantem i krytykiem. Nosi zwykle luźne bluzki czy bluzy, czasem z kontrowersyjnymi nadrukami, a na nogi wciąga dopasowane, czarne spodnie. I tak rusza w świat, zadziwiając sobą niemal każdego, kogo napotka.

    7. Charakter: Samodoskonalenie to masturbacja. Brian nigdy nie był złotym chłopcem i od samego początku wybrał drogę wiodącą do autodestrukcji, bo - nie ukrywajmy, w działaniu autodestrukcja przypomina samodoskonalenie, ale jej efekt jest znacznie bardziej ekscytujący. Dla Briana Rosenheimera życie to chwila, stan przejściowy pomiędzy nicością a nicością. Dla niego każda okazja to jedyna okazja, jedyna ważna chwila, dlatego też chłonie swoją egzystencję pełną piersią.
    Nie przeszkadza mu wieczny bałagan, brak ciepłej wody, mocna kawa późnym wieczorem czy tuzin nieznajomych wpadający na całonocną imprezę do jego mieszkania. Jego światem rządzi anarchia. Brian śpi w anarchii, Brian kąpie się w anarchii, Biran zjada anarchię, Brian sra anarchią, Brian żyje anarchią, Brian przemawia anarchią, Brian jest anarchią. Zamierzenie unika świata, w którym jedyną słuszną rolę odgrywa wyścig szczurów. Jest roztańczonym pyłem świata, jest kimś, kim ty chciałbyś być. Jego anarchizm niszczy wszelkie bariery i granice - Brian ich nie wytycza (są niewygodne), dla niego wszystko jest dostępne. Nie zważa na konwenanse, a ręka i usta rysują to, co szumi w głowie czy w spodniach. Żyje dla własnej przyjemności. Śmieje się w gronie najbliższych znajomych, gdy jest wściekły – krzyczy.
    Czy ma jakieś poglądy, priorytety? Tradycja to jedynie wartość historyczna, nie powinna stwarzać granic dla autodestrukcji czy poznania świata. Ważna jest wolność i możliwość samodzielnego podejmowania decyzji. Nic nie powinno go ograniczać, musi być absolutnie swobodny i pozwolić sobie na wszystko… dopóki nie narusza godności innego człowieka. Szanuje innych, ich prawo do życia i poglądów – nawet tych najbardziej absurdalnych. Jednocześnie nie skazuje się na towarzystwo tych, którzy nie spełniają pewnych norm wymaganych by się do niego zbliżyć. W niektórych kręgach uchodzi za samotnika, w innych – duszę towarzystwa. Bywa jednak, że zaprzecza sam sobie, ale w rzeczywistości to pojęcie względne, bo zaprzeczanie własnym słowom nigdy nie jest bezpodstawne, a czynione z premedytacją. Uważa, że dystans do siebie jest najważniejszym dystansem do pokonania.
    Nie zalicza się do grona osób ceniących ponad wszystko ciepło domowego ogniska. Jest raczej wolnym duchem i dom traktuje jako tymczasową przystań, nie cel. Kłóci się z ojcem, całkiem nieźle dogaduje z matką, bo ta już dawno nauczyła się nie wtrącać w jego sprawy. Najlepsze stosunki ma z najmłodszym bratem, z pierwszym bliźniakiem pogodnie się ignorują.
    Nigdy nie widział się w roli bojownika o wolność czy czołowego działacza podziemnej organizacji. Polityka w jego mniemaniu to grząski, kojarzący się z ojcem grunt. Widział się raczej w roli kontrowersyjnego artysty niż sumienia narodów. Mimo wszystko – poglądy zawsze miał wyrobione i stałe, nie bał się stawać w ich obronie i wdawać się w dysputy z posiadaczami innych. Splot wydarzeń sprawił, że zaangażował się w działalność podziemia. Wszystko zaczęło się od (nie)szczęśliwego spotkania Felixa i Vivien – ci skutecznie podłechtali jego dumę, chwaląc za otwarty umysł i charyzmę, po czym wciągnęli go w sam środek politycznego zamieszania. No i- nauczyli palić. Cholerni palacze.
    Jest pełen sprzeczności i niedopowiedzeń. Lubi bawić się słowami i uważa, że interpretacje są pikantniejsze od faktów. Nie żyje jednak w świecie iluzji, posiadł rzadką umiejętność przesiewania zbędnych informacji od tych istotnych. Potrafi naraz odczuwać zupełnie skrajne emocje lecz daleko mu do obrazu Wertera. Jest uzależniony od muzyki, zwłaszcza mugolskiego post-rocka. Sam czasem pogrywa na gitarze smętne ballady, lubi wprawiać się w melancholijny nastrój, zwłaszcza w towarzystwie przyjaciół, wyśmienitych trunków i odrobiny hazardu karcianego. Nie kryje swojego zamiłowania do uciech cielesnych. Ciężko przewidzieć jego reakcje, Brian rzadko kiedy powiela dane schematy. Na jedną wiadomość – w odpowiednim odstępie czasu – może zareagować całkowicie rozbieżnie. Kiedy więc myślisz, że go znasz, tak naprawdę nie wiesz o nim niczego.

    8.Referencje zawodowe: Brian to wolny strzelec, żadna praca nie uchybia jego osobie, ale – bądźmy szczerzy, satysfakcji nie przyniesie mu podrzędne stanowisko w redakcji. Stawia na swoim, wie czego chce i zwykle osiąga cele... jeśli mu się chce. Od niepamiętnych czasów gra na gitarze i wraz z trójką szkolnych znajomych w szóstej klasie założył kapelę (której jest liderem) o wdzięcznej nazwie Hippogriff Gun. Tworzą piękną muzykę, którą urozmaica bezbarwny głos Briana i wysoki, miękki wokal Anthony’ego, który gra na klawiszach i instrumentach smyczkowych. Ale najwyraźniej to nie wystarcza młodemu Rosenheimerowi. Brian posiada niecodzienny talent umiejętnego dobierania słów, jest dobrym manipulatorem i z łatwością przekonuje innych do własnego zdania. Może i w szkole nie był wybitnym uczniem, aczkolwiek z zaklęciami radzi sobie całkiem nieźle - woli jednak używać magii słów.

    9.Wykonywany zawód: muzyk (100g), niezależny felietonista (300g)

    10.Historia postaci: Bez zbędnych dramatów czy uniesień. Urodził się, podobnie jak bracia, na wyspie Skye i już od najmłodszych lat pokazywał światu swoją przekorną i anarchistyczną naturę. Nie uznawał autorytetów kolejnych niań, guwernantek i nauczycieli muzyki. Jego talent magiczny objawił się dość szybko i posłużył jako kolejne narzędzie objawy buntu. W późniejszych czasach nie miało to odbicia, bo uczniem był średnim. Jak każdy, dostał sowę po ukończeniu jedenastego roku życia, bez większych problemów przechodził z klasy do klasy, nie wyróżniając się niczym szczególnym na polu naukowym. To, co go intrygowało rozwijał na własną rękę, ale nie popisywał się swą wiedzą na prawo i lewo. Był w Slytherinie i tam, prawdopodobnie, przedawkował jakieś świństwo co uczyniło go nieźle porąbanym człowiekiem.
    Po skończeniu szkoły imał się różnych zajęć, w trakcie edukacji zdążył założyć zespół – który nie zawodzi o miłości jak Snake Tounge, przez co nie jest porównywalnie popularny – wynajął mieszkanie i udał, że wydoroślał.
    Za przełomowe wydarzenie w swoim życiu uważa wieczór, kiedy - niespodziewanie - w jednym z barów natknął się na nietypową parę, która w przerażającym tempie wypalała kolejne papierosy. Dziwnym trafem usiadł przy tym samym stoliku i od tamtej pory nie może się od nich uwolnić – zarówno papierosów jak i owych ludzi. Zaowocowało to całą serią niefortunnych zdarzeń, nie można jednak powiedzieć, że żałuje.


      Obecny czas to Sob Kwi 27, 2024 8:48 pm